czwartek, 29 marca 2018

11/52/2018/ "Zapłatą będzie śmierć" Inge Löhnig



Tytuł: "Zapłatą będzie śmierć"
Autor: Inge Löhing
Cykl: Konstantin Dühnfort
Wydawnictwo: Initium
Liczba strom: 368

Witajcie kochani!

Dziś będzie krótki wpis, gdyż święta za pasem, a ja nic nie mam przygotowane. Niestety przedświąteczny czas to dwa razy więcej pracy i gotownia. Ale nie o tym chcę wam pisać. 
Niedawno wzięłam udział w zabawie. Booktour, zorganizowaną przez instagramową znajomą @beztroska_domatorka pozdrawiam!!!,😘😘 przez 10 dni byłam posiadaczką kasiążki "Zapłatą będzie śmierć" A to krótki opis ⬇

Kobieta która pragnie zapomnieć. Mężczyzna czujący powołanie. Dziecko, ktore ginie bez śladu. A to dobiero początek... Komisarz Konstantin Dühnfort, tropi sadystycznego mordercę, który grasuje po bawarskiej prowincji i z mroków dziejów mrocznej wydobywa na światło dzienne kary inkwizycji. Mieszkańców wioski paraliżuje strach. Bo wiedzą, że zabójca jest jednym z nich. Czy Dühnfort znajdzie go, zanim zaatakuje?


 Książkę ciężko jest mi wam polecić, mam mieszne uczucia po przeczytaniu. Choć lektura posiada parę miusów, ktore kłują w oczy to w marę szybko się ją czyta. Niestety w połowie lektury domyśliłam się kim jest morderca i czar opowieści prysł. Jeśli szukacie czegoś napradę WoW, to ta pozycja do nich nie należy.

A na koniec chce wam złożyć życzenia świąteczne.


Wielkanoc to czas otuchy i nadziei. Czas odradzania się wiary w siłę Chrystusa i drugiego człowieka. Życzę, aby Święta Wielkanocne przyniosły radość oraz wzajemną życzliwość. By stały się źródłem wzmacniania ducha. Niech Zmartwychwstanie, które niesie odrodzenie, napełni Was pokojem i wiarą, niech da siłę w pokonywaniu trudności i pozwoli z ufnością patrzeć w przyszłość...







sobota, 24 marca 2018

10/52/2018/ "444" Maciej Siembieda



Tytuł: "444"
Cykl: Jakub Kania tom 1
Autor: Maciej Siembieda
Wydawnictwo: Wielka Litera
Liczba stron: 560


Bookmorning czytelnicy!

Chcę się wam do czegoś przyznać, a mianowicie do pewnej słabości czytelniczej. Ubóstwiam, a wręcz kocham😍 książki z wątkiem historycznym w tle. Gdzie współcześni bohaterowie poszukują zaginionych artefaktów, odkrywając przy tym ciemne tajemice minionej epoki. I właśnie niedawno odkryłam takową powieść Macieja Siembieby o tytule "444".


W wypadku samochodowym ginie dziennikarz Paweł Włodarczyk. Ta śmierć nie była przypadkowa, ponieważ w aucie znajdowały się cenne dokumenty dotyczące zaginionego obrazu Jana Matejki "Chrzest Warneńczyka". Prokurator IPN i adresat dokumentów zostają wciągnięci w niebezpieczną grę. Trwa ona kilka pokoleń, a zamieszani w tą rozgrywkę są: hitlerowski grabieżca dzieł sztuk, żydowski antykwariusz oraz dyrektor warszawskiego Muzeum Narodowego. Tajemnicze zniknięcie obrazu dotyczy sekretnego proroctwa, według którego co 444 lata, pojawi się szansa pojednania islamu z chrześcijaństwem. Ale znajdą się tacy co przed niczym się nie cofną aby udaremnić przepowiednie.


 Maciej Siembieda poświęcił wiele lat aby odkryć tajemnicze zniknięcie prawdziwego obrazu Jana Matejki "Chrzest Warneńczyka". Książka posiada historyczne wątki przeplatane z fikcją literacką, co dodaje tej powieści tajemniczości. O powieści autora słyszałam wiele dobrego, ale i wiele słów odradzających sięgnięcia po nią. Jednakże moja ciekawość wygrała i nie słuchając nikogo, postanowiłam dać szansę twórcy i jego książce.


Książka posiada narrację trzecioosobową, gdzie ciężko było się utożsamić z postaciami literackimi. Autor skupia się na opisach historycznych i snuciu ciekawej teorii spiskowej. Weźmy choćby wątek bitwy pod Warną, którą twórca powieści przedstawia w bardzo ciekawy sposób. Dzięki czemu można było poczuć zapach kurzy galopujących wierzchowców, widzieć tryskającą krew na polu bitwy oraz usłyszeć okrzyki zwycięstwa janczara Kodża Hyzyry nad królem Władysławem III. Powieść to nie tylko sama historia, ale to przede wszystkim kawał dobrej teorii spiskowej z dziejów Chrześcijaństwa i Islamu.


W tej powieści mamy również do czynienia z nieznanym obrazem Jana Matejki "Chrzest Warneńczyka". Dzieło to powstało w 1425 roku na zlecenie Jana Głębockiego - potomka biskupa podającego Władysława Warneńczyka do chrztu. Dlaczego ten obraz jest tak cenny, że aż dwa razy został skradziony? Jedną z teorii jaką podsuwa nam Maciej Siembieda jest proroctwo o pojednaniu Islamu z Chrzecijaństwem. Tajemnica "Arby" głosi, że co 444 lat na świat ma przyjść czterech wybrańców pochodzących z królewskiego rodu oraz z różnych kultur religijnych ze specyficznym znamieniem na czole. Obraz Jana Matejki to nie tylko dzieło kultury Narodowej. To malowidło najprawdopodobniej nosi w sobie tajemnicze przesłanie Arby. Siembieda to mistrz w dziedzinie snucia teorii spiskowej. Bardzo mnie zaciekawił swoją opowieścią, tak że po przeczytaniu książki miałam ochotę wyruszyć w poszukiwaniu zaginionego Obrazu Jana Matejki.


Powieść jest podzielona na dwa wątki. Jeden to wątek historyczny, drugi zaś przedstawia fikcyjną rzeczywistość osadzoną we współczesnym świecie. Przez powieść przesuwa się masa postaci fikcyjnych oraz historycznych. I tu pojawia się mały problem, ponieważ książkę trzeba czytać w spokoju i skupieniu, aby nie przeoczyć ważnego przekazu. W wątku historycznym język przybiera manierę rozmów dla danego okresu, zaś we współczesnym jest przejrzysty i zrozumiały dla naszego pokolenia. Główny bohater Jakub Kania który pojawia się od początku powieści to bardzo inteligentny, sprytny facet z poczuciem humoru. Jednakże na początku Kania jest przedstawiony jako tekturowy człowiek bez uczuć i emocji. Dopiero gdy zagłębiamy się w lekturę autor trochę nam opowiada o rodzinie prokuratora IPN. Siembieda robi taki trochę myk reżyserski. Nie zagłębia się w emocje i uczucia bohatera tylko z czasem przekazuje bardzo istotne dla czytelnika informacje o postaci. 

"-To była zawodowa dewiza twojego dziadka. Wątpię więc jestem. Po łacinie dubito ergo sum..."

Książka "444" Macieja Siembiedy może posiada co nieco wad, ale nie przeszkadza to w czytaniu. Autor nietuzinkowo zakańcza powieści. Można śmiało powiedzieć, że trochę naciągnął opowieść i stworzył inny świat niż ten co znamy. Wątek prokuratora Kani jest nieszablonowo zakończony, ale widocznie autor miał taki zamiar. Główny bohater pojawia się w drugiej części książki pt: "Miejsce i imię". Jednakże z drugiej strony nie dziwi mnie ten zabieg literacki, ponieważ jak można przypuszczać obraz Jana Matejki "Chrzest Warneńczyka" nie został odnaleziony, a powieści takiego typu mają to do siebie, że trzeba je jakoś zakończyć. Pod koniec opowieści autor postanawia przenieść nas w odległą przyszłość, bo aż do roku 2332 i odpowiedzieć na pytanie co się dzieje z obrazem? 


Podsumowując, lektura jaką Maciej Siembieda nam przedstawia nie jest typową historyczną powieścią. Odnajdziemy wiele wątków owianych tajemnicą. Sama fabuła zaginionego obrazu Jana Matejki to literatura faktu, dzięki której dowiadujemy się jaką wartość narodową ma to malowidło. Owszem możemy się przyczepić do paru niuansów w utworze, ale muszę stwierdzić, że dobrze mi się czytało książkę. Autor zręcznie manewrował historią, dzięki czemu czytało się to z zapartym tchem. Były także momenty, których się nie spodziewałam, a które okazały się bardzo potrzebne. "444" to dobrze skomponowany utwór literacki, który porwał mnie na nieznane wody Polskiej historii. Jeśli lubicie takie klimaty to możecie śmiało sięgnąć po tę pozycję.

wtorek, 13 marca 2018

9/52/2018/ "Prezent" Louise Jensen




Tytuł: "Prezent"
Autor: Louise Jensen
Wydawnictwo: Burda książki
Liczba stron: 400 




Witajcie! 

Przez pewien czas moich wyzwań czytelniczych, szerokim łukiem unikałam gatunku jakim jest thriller psychologiczny. Po nieudanych debiutach z tego gatunku jakie miałam okazję przeczytać w poprzednim roku (Dziewczyna z pociągu" oraz "Za zamkniętymi drzwiami") szybko stwierdziłam, że dam sobie spokój z thrillerami psychologicznymi na pewien czas, aż ochłonę zanim dam kolejną szansę innej książce z tego gatunku. I dziś po dość długiej przerwie przyszedł ten czas, aby wam zaprezentować absolutną petardę, "Prezent" Louise Jensen.

Od operacji przeszczepu serca u Jenny minęło sześć miesięcy, mimo że dostała drugie życie, niestety nie potrafi się nim cieszyć. Jenna ma wyrzuty sumienia, iż żyje kosztem innej osoby, dopadają ją urojenia i dwuznaczne sny. Łamiąc zasady, odnajduje rodzinę dawczyni. Odkrywa, że nie tylko tajemnicza śmierć Callie jest podejrzaną sprawą, ale i jej idealna rodzina również posiada mroczne sekrety. Co się stało z młodszą siostrą Callie? Co ukrywa Nathan, były narzeczony Callie?  Jak zginęła kobieta, której serce ciągle żyje w Jenny?

Louise Jensen to ostatnio bardzo głośne nazwisko wśród  blogerów i recenzentów. Tym bardziej, iż ostatnio zagościła na salonach najnowsza powieść autorki "Surogatka", ale o tej pozycji napisze kiedy indziej. Dziś chcę wam zrecenzować książkę "Prezent".  W sumie nie miałam jej w planach w tym miesiącu, bo moją uwagę przykuła inna i dość intrygująca książka "Kredziarz". Pewnie zastanawiacie się dlaczego nie przeczytałam i nie zrecenzowałam jej, wam? No cóż drodzy czytelnicy o „Kredziarzu” piszą wszyscy, dlatego ja postanowiłam was czymś zaskoczyć. I właśnie okazja przeczytania "Prezentu" Louise Jensen była spontanicznym pomysłem, więc dlaczego by nie skorzystać z niej właśnie dziś?




"Prezent" Louise Jensen,  to absolutnie hit, książka totalnie mnie wciągnęła. Historia Jenny była dla mnie astronomiczną przygodą w głąb serca i mózgu. Takie pojęcie jak "pamięć komórkowa" jest dla mnie teorią kosmiczną i niewyobrażalną, a mimo wszystko naukowcy ciągle zachodzą w głowę czy te pojęcia mają sens. Autorka fantastycznie żonglowała historią bohaterki, tworząc przy tym jedną z najbardziej zachwycających powieści psychologicznych. 

Jenna to osoba bardzo silnie przejmująca się tym co się z nią dzieje, nie pozwala aby rodzina, przyjaciele uznali ją za wariatkę. Doskonale zdaje sobie sprawę, że wizje jakie jej towarzyszą, to najprawdopodobniej nieodkryty sekret zamordowania Callie. Historia wcale nie jest taka prosta jak czytelnikowi się wydaje. Natomiast autorka fenomenalnie lawiruje między korytarzami powieści i przekazuje nam szczątkową prawdę, by na samym końcu zrobić nam czary- mary i pokazać całkiem inną i ostateczną historię o ofiarze, sprawcy.

W książce Jensen znajdziemy prawdziwych nieobdartych z uczuć bohaterów, barwne opisy miłości i towarzyszących im emocji. Nie znalazłam ani jednego mankamentu, którego bym mogła się przyczepić i wam o nim opowiedzieć. Za to znalazłam dużo trudnych tematów, którymi autorka nas raczy podczas snucia opowieści. Podczas czytania zdałam sobie sprawę, że osobą z przeszczepionym sercem żyje się trudniej, uświadamiają sobie, iż ktoś musiał zginąć, aby oni mogli żyć nadal.




Podsumowując książka Jensen to kapitalnie skomponowany utwór literacki, pełen tajemnic i sekretów. Większa część powieści pisana jest w narracji pierwszoosobowej, co rewelacyjnie pozwala nam wczuć się w towarzyszące bohaterce uczucia. Dodatkowo autorka podpuszcza, zwodzi czytelnika do samego końca powieści. Jensen tak super buduje napięcie, że z jednej strony chce się jak najszybciej dobrnąć do końca książki, aby rozwiązać zagadkę śmierci dawczyni, a z drugiej strony powoli bez pośpiechu rozkoszować się fabułą tejże pozycji.
Książkę gorąco polecam tym, którzy chcą przeczytać dobry i treściwy thriller psychologiczny.  Przede mną jeszcze dwie jej pozycje "Siostra" oraz "Surogatka", które prawdopodobnie są również dobrymi pozycjami. Czytaliście je? A może macie inne zdanie na temat "Prezentu" L. Jensen? Czekam na wasze komentarze, a ja lecę z kolejną pozycją czytelniczą w tym roku.

sobota, 3 marca 2018

8/52/2018/ "Ogród Zuzanny" Justyna Bednarek, Jagna Kaczanowska




Tytuł: "Ogród Zuzanny"
Autor: Justyna Bednarek, Jagna Kaczkanowska
Seria: Miłość zostaje na zawsze tom 1
Wydawnictwo: Wydawnictwo WAB
Liczba stron: 413





Witajcie kochani!


Zima, zima, zima i końca nie widać.Ciągle mroźno, szaro, buro i ponuro. Czekam z utęsknieniem na ciepłe promienie słońca, budzące się do życia łąki i śpiew ptaków. Ale zanim do nas dotrą pierwsze oznaki wiosny, postanowiłam nie zwlekać i sięgnąć po książkę "Ogród Zuzanny" Justyny Bednarek i Jagny Kaczanowskiej.


Sięgając po tę kompozycje miałam mieszane uczucia ( Znowu!!! kolejne tanie romansidło). Jednakże okładka tak mi zawróciła w głowie, że postanowiłam ją mieć. Po prostu jest piękna i minimalistyczna. Ale do rzeczy. 

Zuzanna i Adam poznali się na studiach. To była miłość od pierwszego wejrzenia, jednak nie dane było im być razem. Adam wyjechał do Londynu, ożenił się i przejął interesy teścia. Zuzanna zaś rzuciła studia, aby zaopiekować się chorą matką. Los jej nie rozpieszczał: nieudane małżeństwo i samotne wychowywanie dziecka.

Po trzynastu latach przeszłość wraca. Adam zamawia projekt ogrodu, którym ma zajmować się nie kto inny jak Zuzanna. Kobieta postanawia przekazać wiadomość poprzez "wiktoriańską mowę" roślin. Przecież nie od dziś fascynuje się sekretnym językiem kwiatów. "Pisze" ukrytą wiadomość do bliskich jej sercu. Czy Adamowi uda się się odczytać wiadomość ukrytą w kwiatach? Czy sekrety rodziny Czapliczów wyjdą na światło dzienne? Czy prawdziwa miłość zostaje na zawsze? Odpowiedz na te i na inne pytania znajdziemy w tym utworze literackim.

" - Kwiaty od wieków coś symbolizowały. To był często jedyny sposób, by ofiarodawca mógł przekazać obdarowanemu ważną wiadomość. Nie mógł użyć słów, bo tego zabraniały konwenanse."






W Starej Leśnej poznajemy barwnych bohaterów m.in.: August Fąfara (proboszcz), Wiesław Koczocik (aptekarz), Stanisław Grzybek (cukiernik), Wioletta Migas (fryzyjerka), Kazia Leszczyńska (właścicielka księgarnii) oraz

Cecylia, Krystyna, Zuzanna Czaplicz. Te trzy wielopokoleniowe kobiety, które nie mogą bez siebie żyć, mają w sobie moc przyciągania ludzi do Kurzej Stopki. Ich perypetie są tak zabawne, że uśmiech nie schodził mi z twarzy. Postacie doprowadzały mnie do śmiechu jak i do współczucia nad ich losem. Bohaterów w powieści jest tak wielu i są tak barwni i pomysłowi, że was zadziwią, rozczulą i rozbawią. Nie będę za wiele zdradzać, bo naprawdę powieść jest godna uwagi i spędzonego przy niej czasu


Książka totalnie zawładnęła moi sercem, czuje się zauroczona, wręcz zakochana w tej pozycji. Dawno nie czytałam tak fascynującej książki, która posiada wszystkie aspekty życia. Autorki tak bajecznie przedstawiły miejscowość, że po przeczytaniu szukałam Starej Leśnej na mapie. Opisy krajobrazu, emocji, uczuć są tak kapitalne ujęte, że wyobraźnia czytelnika sięga zenitu i nie można oderwać się od powieści. Każda kartka jest przesiąknięta przezabawną opowieścią, lub namacalnym żarcikiem ze strony bohaterów. Powieść do bólu rozbawia, ale i wzrusza, ukazuje miłość jak z bajki o kopciuszku, tęsknocie jak z powieści Sienkiewicza  "Latarnik" i skąpstwie jak u Ebenezera Scrooge. Wszystko zawarte w tej pozycji jest doskonałą lekturą do poduszki jak i przy porannej kawie. Zmagania Zuzanny z ironią losu, uświadamiają czytelnikowi, że własne życie czasami trzeba przewrócić do góry nogami. 

"A kiedy będziesz moją żoną, umiłowaną, poślubioną, wtedy się ogród nam otworzy, ogród świetlisty, pełen zorzy..."


Adam to przysłowiowy farciarz, biznesmen, podróżnik bez zbędnego balastu. Ma piękną żonę, a mimo to doskwiera mu samotność i brak zrozumienia, dotychczasowe życie już go tak nie cieszy jak na początku. To właśnie w Kurzej Stopce, Adam otwiera się przed bunią (Cecylią Czaplicz) i uzmysławia sobie jak chce życ i z kim tworzyć rodzinę. Jego historia bardzo mnie poruszyła, jego dzieciństwo nie było pełne radości, ciągle musiał udowadniać, że jest najlepszy aby zadowolić rodziców. Jolancin to miejsce z piękną historią miłosną z poprzedniej epoki. To właśnie tam w podupadającej willi postać Adama przechodzi metamorfozę. Autorki bardzo sprytnie pokazują jak można. Nie!!!. Jak trzeba się podnieść po upadku i iść z podniesioną głową przez życie. Bardzo pięknie przemycają "przypowieści" opowiadane przez bohaterów literackich. 




Miałam wrażenie że siedzę tuż obok narratora i przysłuchuje się tym wszystkim opowieściom, smakuje cudownie pachnącą herbatkę z ziół z konfiturą różaną i zajadam się przepyszną drożdzówką ze śliwek Cecyli.  A przy okazji przypatruje się również burzliwej miłości oraz odkrywam miłosną tajemnicę najstarszej nestorki rodu Czaplicz. Wszystko tak finezyjnie opisane, że w domu w którym obecnie czytałam tę powieść unosiły się te wszystkie zapachy kwiatów i ziół. A wyobraźnia działała ze zdwojoną siłą.  



Zuzanna ma dar do roślin, wie o nich wszystko, rozmawia z nimi, okazuje im uczucie, pomaga wydobyć z nich piękno, jest projektantką z krwi i kości. To na jej barkach spoczywa dobro (nie jej) firmy. Asertywność Zuzanny jest znikoma. Kobieta dba o dobro rodzinne, kosztem własnego spełnienia. W powieści obserwujemy jak poświęca się dla matki i dziecka. Ta postać jest idealnie wykreowana przez autorki, tak że po przeczytaniu chce się więcej i więcej. Nieprzewidywalne zwroty akcji, którym bacznie się przyglądamy. Właśnie w taki sposób Bednarek i Kaczanowska nakłania czytelnika do rozmyślań nad własnym życiem. Cudownie było czytać o miłości człowieka do przyrody. Ta fantastyczna więź łącząca Cecylię i Zuzannę z roślinami była wręcz mistyczną namiastką tego czego nam ludziom brakuje na codzień.





Ta debiutancka pozycja to wyśmienita powieść na takie jeszcze wczesno-wiosenne dni.
Podsumowując "Ogród Zuzanny" to nie tylko powieść o miłości i przyjaźni. Ale przede wszystkim o nas samych, bo każdy czytelnik znajdzie tam cząstkę siebie ukrytą w którymś z bohaterów. Ja już odkryłam takową cząstkę, a teraz Twoja kolej drogi czytelniku😉. A autorkom gratuluje tak kapitalnej książki.